Już chciałabym mieć za sobą tą rozmowę z lekarzem i całe leczenie...
Chce się już pozbyć tego "Maćka" mam przez niego same problemy....
Chce zacząć w końcu normalne życie..a nie...
Ciągle muszę jeździć na badania i po wyniki już mam tego wszystkiego dość....
Moje życie miało się odmienić, ale nie tak....
Po pierwszym nowotworze kiedy zaczęłam naukę w szkole podstawowej przez całe 6 lat byłam naśmiewania przez rówieśników w szkole i nie tylko. Kiedy poszłam do gimnazjum miałam wspaniałą klasę zawsze stawała za mną murem, nie pozwolili nikomu się ze mnie śmiać za to im z całego serca DZIĘKUJĘ.
Myślałam, że w liceum będzie tam samo dorośli ludzie, którzy powinni zrozumieć niepełnosprawnych( ni chodzi tu tylko o mnie), ale niestety nawet wychowawczyni, nie potrafiła tego zrozumieć. Przemęczyłam się jakoś te trzy lata mimo iż w 3 klasie po polskim z kobietą, która już wg nie rozumiała jak się sprawy mają przychodziłam z ciśnieniem 180 na 100 ale co tam.. Nie rozumiała, że dla mnie ważniejsze są wizyty u lekarzy, przez co o mały włos nie zostałam dopuszczona do matury ( tu dziękuje wszystkim nauczycielom i dyrekcji za stanie w mojej obronie przed tą panią).
Dlatego myślałam, że kiedy zacznę nową szkołę policealną ( studia odpadają w tym i przyszłym roku), w nowym mieście nikt nie będzie musiał znać mojej przeszłości. Myślałam, że to będą najcudowniejsze lata mojego życia. Jednak zamiast nowej szkoły zacznę nowe leczenie co mnie przeraża, leczenie, chemia okres po leczeniu i wg, nie wiem jak ja to jeszcze wytrzymuję..
Chyba daję rade dzięki przyjaciołom, którzy są zawsze ze mną.. Kocham ich za to....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz