Witajcie :)
Znów przez jakiś czas nie było mnie tu :)
Od ostatniego wpisu wiele się zmieniło... Wtedy było wszystko w porządku, a teraz....
Teraz będzie na pewno coraz lepiej muszę tylko stanąć do Walki.. W ostatnim wyniku wyszedł przerzut . Nie duży taki niewielki skurwiel na płucu..
Staram się trzymać i trzymam się jakoś nawet można powiedzieć trzymam się dzielnie... oczywiście w czasie oczekiwania na wyniki, a właściwie decyzje co z tym skurwysynem robimy nie chciało mi się nic zwłaszcza uczyć, a sesja w trakcie...
Kiedy zapadła decyzja dalej nie chce mi się uczyć, ale w dupie z nauką... mam przerzut na płuco i nim muszę się zająć... wiec taki jest plan leczenia operacja... wycinamy skurwiela czekamy na histpata i jedziemy na kontrolę do Warszawy... Wycinamy go oczywiście po sesji nie nie nie sesja musi być zdana wtedy można się leczyć... Jestem dobrej myśli wiem, że będzie dobrze musi być... Mam wielka nadzieje, że się go wytnie i będzie jak przez ostatnie dwa i pół roku będzie spokój... Mam wielką nadzieję, że on nie rośnie we mnie i chemia nie będzie potrzeba, ze po prostu obędzie się bez niej :)
A tak przy okazji idą święta więc tamta część idzie w oddal, a teraz moi mili....
W ten zbliżający się czas świąt chciałabym życzyć Wam wszystkim Wesołych, radosnych rodzinnych Świąt. Szczęśliwego Nowego Roku, spokoju dużo dużo zdrówka bo to najważniejsze...
Wszystkiego co najlepsze...
https://www.youtube.com/watch?v=oNrkC2y25I0
Translate
piątek, 23 grudnia 2016
czwartek, 29 września 2016
Wtorkowa wizyta w CO
Witajcie
We wtorek byłam na swoim oddziale w Warszawie, tym razem z koleżanką i u koleżanki. Obie znam z okresu mojego leczenia. Obie cały czas walczą, mimo iż ja leczenie skończyłam już dwa i pół roku temu. Dziewczyny ciągle się leczą.
Czasem mam na prawdę dość, że choroba nie daje im spokoju, strasznie się o nie martwię. Za każdym razem, kiedy dostaje od nich wiadomość " znów mam przeżuty" ściska mnie w sercu.. Bardzo chciałabym by wyzdrowiały, aby w końcu im się udało. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś może mi ich zabraknąć.. Kiedyś pocieszałyśmy się na wzajem teraz to ja pocieszam je, Śmiałyśmy się z każdej naszej głupoty, dzieliłyśmy się zarazkami ( pamiętasz Łysolku)..Uciekałyśmy ze szpitala na warsztaty.
Mam świadomość tego, że w obecnym momencie słowa "będzie dobrze" są nie na miejscu.
Czasem brakuje mi już słów pocieszenia, czasem nie wiem co odpisać im na głupiego sms. Wtedy samoistnie zaczynam płakać z tej bezsilności. Dlatego, że ich dotychczasowe leczenie nie przynosi żadnych efektów, a ja nawet nie potrafię sklepać zdania by odpisać na wiadomość.
Niektórzy mogliby powiedzieć po co ty się kobieto martwisz przecież ty jesteś zdrowa. Żyj ciesz się życiem...
Właśnie ja jestem zdrowa moi przyjaciele nie i dlatego nie mogę, nie chcę olać po prostu ich problemu. Ich problemy są też moimi. Kiedyś walczyłyśmy razem to i teraz muszę im pomóc, wesprzeć ich ..
Do czasu kiedy psychika mi pozwoli z nimi walczyć, do puki będę miała siły wspierać moje kochane dziewczyny to będę to robić!!!. One zawszę będą mogły liczyć na moją pomoc. Nawet jeśli czasem sobie popłaczę!!!
W środowisku onkologicznym zawsze trzeba trzymać się razem mimo wszystko!!!!...
Jeśli chodzi o mnie to wszystko jest w porządku. Noga cały czas puchnie, ale chyba muszę się już do tego przyzwyczaić, niemniej jednak w październiku mam planowaną rehabilitacje właśnie w centrum onkologii.. Zobaczymy jak zareaguje noga na tą terapię. A kolejna wizyta 29-go listopada Gdańsk i 6-go grudnia Warszawa. Badania obrazowe TK 10 listopada :)
pozdrawiam Was kochani
We wtorek byłam na swoim oddziale w Warszawie, tym razem z koleżanką i u koleżanki. Obie znam z okresu mojego leczenia. Obie cały czas walczą, mimo iż ja leczenie skończyłam już dwa i pół roku temu. Dziewczyny ciągle się leczą.
Czasem mam na prawdę dość, że choroba nie daje im spokoju, strasznie się o nie martwię. Za każdym razem, kiedy dostaje od nich wiadomość " znów mam przeżuty" ściska mnie w sercu.. Bardzo chciałabym by wyzdrowiały, aby w końcu im się udało. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś może mi ich zabraknąć.. Kiedyś pocieszałyśmy się na wzajem teraz to ja pocieszam je, Śmiałyśmy się z każdej naszej głupoty, dzieliłyśmy się zarazkami ( pamiętasz Łysolku)..Uciekałyśmy ze szpitala na warsztaty.
Mam świadomość tego, że w obecnym momencie słowa "będzie dobrze" są nie na miejscu.
Czasem brakuje mi już słów pocieszenia, czasem nie wiem co odpisać im na głupiego sms. Wtedy samoistnie zaczynam płakać z tej bezsilności. Dlatego, że ich dotychczasowe leczenie nie przynosi żadnych efektów, a ja nawet nie potrafię sklepać zdania by odpisać na wiadomość.
Niektórzy mogliby powiedzieć po co ty się kobieto martwisz przecież ty jesteś zdrowa. Żyj ciesz się życiem...
Właśnie ja jestem zdrowa moi przyjaciele nie i dlatego nie mogę, nie chcę olać po prostu ich problemu. Ich problemy są też moimi. Kiedyś walczyłyśmy razem to i teraz muszę im pomóc, wesprzeć ich ..
Do czasu kiedy psychika mi pozwoli z nimi walczyć, do puki będę miała siły wspierać moje kochane dziewczyny to będę to robić!!!. One zawszę będą mogły liczyć na moją pomoc. Nawet jeśli czasem sobie popłaczę!!!
W środowisku onkologicznym zawsze trzeba trzymać się razem mimo wszystko!!!!...
Jeśli chodzi o mnie to wszystko jest w porządku. Noga cały czas puchnie, ale chyba muszę się już do tego przyzwyczaić, niemniej jednak w październiku mam planowaną rehabilitacje właśnie w centrum onkologii.. Zobaczymy jak zareaguje noga na tą terapię. A kolejna wizyta 29-go listopada Gdańsk i 6-go grudnia Warszawa. Badania obrazowe TK 10 listopada :)
pozdrawiam Was kochani
sobota, 30 kwietnia 2016
Kochani..
U mnie wszystko dobrze. Dziś mija dwa lata od chemii.. Wyniki jak na razie są ok oby tak dalej
Dziękuję wszystkim, którzy mi kibicowali i którzy ze mną byli.. Podczas leczenia potwierdziłam to jest moim prawdziwym przyjacielem... a nie tylko znajomym na fecebooku..:) Spędziłam wiele fajnych przygód, których bez choroby by nie było... Czyli choroba na coś się przydała...
U mnie teraz Studia studia i jeszcze raz studia fajnie jest studiować.. i uczyć się tego czego chce się uczyć
Tymczasem szykuję się do kolejnego rejsu.. Kolejna super przygoda już za dwa tygodnie. Trzymajcie się cieplutko :)
Pozdrawiam i buziaki kochani :)
U mnie wszystko dobrze. Dziś mija dwa lata od chemii.. Wyniki jak na razie są ok oby tak dalej
Dziękuję wszystkim, którzy mi kibicowali i którzy ze mną byli.. Podczas leczenia potwierdziłam to jest moim prawdziwym przyjacielem... a nie tylko znajomym na fecebooku..:) Spędziłam wiele fajnych przygód, których bez choroby by nie było... Czyli choroba na coś się przydała...
U mnie teraz Studia studia i jeszcze raz studia fajnie jest studiować.. i uczyć się tego czego chce się uczyć
Tymczasem szykuję się do kolejnego rejsu.. Kolejna super przygoda już za dwa tygodnie. Trzymajcie się cieplutko :)
Pozdrawiam i buziaki kochani :)
niedziela, 13 marca 2016
Moje ostatnie wyniki od super.. Następne badanie w czerwcu.. A tymczasem siedzę sobie w Warszawie na rehabilitacji mojej nogi ... obrzęk jak na razie nie daje za wygraną noga cały czas opuchnięta :( Już nie wiem co mam z nią zrobić pokładałam ogromną nadzieje w tej rehabilitacji a tu dupa blada :( Jeszcze tydzień mam nadzieje ze w końcu coś ruszy i zacznie powoli ustępować ta głupia opuchlizna ...
niedziela, 28 lutego 2016
wtorek, 23 lutego 2016
wizyta w szpitalu
Miałam pisać dopiero w piątek jednak napiszę też dziś.. Ostatnio źle się czułam jakieś choróbsko mnie dopadło... Jednak nie tylko doskwierał mi katar i kaszel... był tez ból brzucha i biegunka bardzo uciążliwa... Wczoraj jak nagle złapał mnie ból brzucha nie mogłam wytrzymać.. wiec wybrałam się na pogotowie. Decyzja lekarza na pogotowiu skierowanie do szpitala.. W szpitalu Pani doktor postanowiła mnie zostawić na noc.. Zrobili mi badania po których się okazało że na szczęście infekcji nie mam wiec rano mogłam opuścić progi szpitala.. Niestety z antybiotykiem :( W piątek wizyta w Warszawie... Dam znać jak wyniki :)
piątek, 19 lutego 2016
Kochani :)
Tak dawno tu nie pisałam, ale moje życie biegnie tak szybko, że nie miałam na to zupełnie czasu. Pierwsze dwa tygodnie lutego spędziłam w moim kochanym sanatorium w orliku... Kocham Orlik, kocham Kudowę- Zdrój .....
Niestety po dwóch tygodniach a dokładniej po 10 dniach musiałam wracać.. Wróciłam do warszawy... 12-go miałam rezonans uda.. wynik za tydzień 26-go lutego wtedy więcej Wam coś napiszę :) myślę że będzie ok... teraz odpoczywam przed kolejnym semestrem na studiach...
Wciąż mam wahania nastroju raz jest świetnie, a raz nieco gorzej.. świetnie pokazał to orlik potrafiłam bawić się jak wariatka za chwilę zaczynałam płakać... jest to bardzo uciążliwe.. Nikt nie wie co się dzieje.. Każdy pytał co się stało.... Mam nadzieje ze kiedyś te smutki odejdą w dal i przyjdzie tylko radość :)
Napiszę 26-go jak wrócę z kontroli i będę mieć wyniki!
Tak dawno tu nie pisałam, ale moje życie biegnie tak szybko, że nie miałam na to zupełnie czasu. Pierwsze dwa tygodnie lutego spędziłam w moim kochanym sanatorium w orliku... Kocham Orlik, kocham Kudowę- Zdrój .....
Niestety po dwóch tygodniach a dokładniej po 10 dniach musiałam wracać.. Wróciłam do warszawy... 12-go miałam rezonans uda.. wynik za tydzień 26-go lutego wtedy więcej Wam coś napiszę :) myślę że będzie ok... teraz odpoczywam przed kolejnym semestrem na studiach...
Wciąż mam wahania nastroju raz jest świetnie, a raz nieco gorzej.. świetnie pokazał to orlik potrafiłam bawić się jak wariatka za chwilę zaczynałam płakać... jest to bardzo uciążliwe.. Nikt nie wie co się dzieje.. Każdy pytał co się stało.... Mam nadzieje ze kiedyś te smutki odejdą w dal i przyjdzie tylko radość :)
Napiszę 26-go jak wrócę z kontroli i będę mieć wyniki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)