Witajcie
We wtorek byłam na swoim oddziale w Warszawie, tym razem z koleżanką i u koleżanki. Obie znam z okresu mojego leczenia. Obie cały czas walczą, mimo iż ja leczenie skończyłam już dwa i pół roku temu. Dziewczyny ciągle się leczą.
Czasem mam na prawdę dość, że choroba nie daje im spokoju, strasznie się o nie martwię. Za każdym razem, kiedy dostaje od nich wiadomość " znów mam przeżuty" ściska mnie w sercu.. Bardzo chciałabym by wyzdrowiały, aby w końcu im się udało. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś może mi ich zabraknąć.. Kiedyś pocieszałyśmy się na wzajem teraz to ja pocieszam je, Śmiałyśmy się z każdej naszej głupoty, dzieliłyśmy się zarazkami ( pamiętasz Łysolku)..Uciekałyśmy ze szpitala na warsztaty.
Mam świadomość tego, że w obecnym momencie słowa "będzie dobrze" są nie na miejscu.
Czasem brakuje mi już słów pocieszenia, czasem nie wiem co odpisać im na głupiego sms. Wtedy samoistnie zaczynam płakać z tej bezsilności. Dlatego, że ich dotychczasowe leczenie nie przynosi żadnych efektów, a ja nawet nie potrafię sklepać zdania by odpisać na wiadomość.
Niektórzy mogliby powiedzieć po co ty się kobieto martwisz przecież ty jesteś zdrowa. Żyj ciesz się życiem...
Właśnie ja jestem zdrowa moi przyjaciele nie i dlatego nie mogę, nie chcę olać po prostu ich problemu. Ich problemy są też moimi. Kiedyś walczyłyśmy razem to i teraz muszę im pomóc, wesprzeć ich ..
Do czasu kiedy psychika mi pozwoli z nimi walczyć, do puki będę miała siły wspierać moje kochane dziewczyny to będę to robić!!!. One zawszę będą mogły liczyć na moją pomoc. Nawet jeśli czasem sobie popłaczę!!!
W środowisku onkologicznym zawsze trzeba trzymać się razem mimo wszystko!!!!...
Jeśli chodzi o mnie to wszystko jest w porządku. Noga cały czas puchnie, ale chyba muszę się już do tego przyzwyczaić, niemniej jednak w październiku mam planowaną rehabilitacje właśnie w centrum onkologii.. Zobaczymy jak zareaguje noga na tą terapię. A kolejna wizyta 29-go listopada Gdańsk i 6-go grudnia Warszawa. Badania obrazowe TK 10 listopada :)
pozdrawiam Was kochani